O co chodzi z tym coachingiem?

Wróć

Każdy z nas zna powiedzenie, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. W mojej podróży zawodowej, ale też i prywatnej przyszedł czas na postawienie pierwszych kroków w pisaniu na tematy, które są mi bardzo bliskie i czuję, że szczególnie w obecnej sytuacji uwypukla się to, jak bardzo są ważne. Dziś pierwszy artykuł, którym dzielę się na mojej stronie  😊

 

No właśnie… tylko o czym w pierwszym artykule warto napisać najpierw. Wiele tematów jest żywych we mnie. Czy napisać o tym czym w ogóle jest coaching? O tym można wiele przeczytać na stronach www organizacji takich jak chociażby International Coach Federation, czy Izby Coachingu, jak również tych, którzy z sercem, pokorą i autentycznym zaangażowaniem wspierają swoich klientów w pełnym profesjonalizmie tej profesji. A może napisać o tym, że coaching to nie panaceum na wszystko (choć niektórzy tak to sprzedają), że coaching to nie papka motywacyjna (choć niektórzy taką ideę mu przypisują), że coaching to nie wkładanie w świat klienta rozwiązań swoich lub kogoś zupełnie innego (choć niektórzy to robią)? Lub może o tym, że proces coachingowy choć relatywnie przyjemny, to jednak ciężka robota klienta nad tym, z czym przychodzi do coacha. Krew, pot i łzy (czasami 😉 ), satysfakcja, poruszenie i głębokie przeżycie – wszystko w jednym. Na końcu świadomość, w zupełnie innym miejscu niż ma to miejsce na początku procesu i dużo szczęśliwszy człowiek. Z świeżym powietrzem w piersi, nową przestrzenią w głowie, otwarty, bardziej świadomy siebie i świata. Bywa trudno… bywa pięknie… a jak jest? Najlepiej o tym opowiadają klienci po procesie. I właśnie przez ten pryzmat będzie kilka moich pierwszych słów tutaj o tym, czym z wielką pasją, z sercem i oddaniem się zajmuję.

 

Często słyszę od ludzi, z którymi mam okazję pracować, że coaching skłania do refleksji i poszukiwania nowych rozwiązań, niejednokrotnie wywracając „ułożony” świat do góry nogami po to, by ułożyć go na nowo. Tylko po co – spytasz? A no po to, abyś mógł właśnie odkryć, dostrzec inne, nowe rozwiązania, dające często większe możliwości. Stajesz sam przed sobą z pytaniem, co mogę zrobić, zmienić, żeby być np. lepszym szefem? Jak mogę działać inaczej? Bo to, że trzeba inaczej nie pozostawia już wątpliwości. Szczególnie w obecnej sytuacji daje się tego doświadczyć, gdzie zderzenie się z obecnym poziomem stresu, wyzwań i przewartościowywania świata ludzi pokazuje gdzie i co nie jest już aktualne, nie działa (bo nie działało wcześniej, tylko realia tak tego nie obnażały). Coaching, a tym samym i coach często łapie za słowa, czasem nawet się „czepia”. Bywa, że to, czego poprzez to łapanie i czepialstwo zaczynasz dotykać, zaczyna wkurzać, irytować, bo nagle odkrywasz siebie tak, jak dotąd nie miałeś okazji. Dotykasz głębi w sobie, tego co naprawdę jest ważne dla Ciebie. Nabierasz odwagi i cierpliwości do siebie samego, do własnego tempa zmiany, rozwoju. I nie zawsze jest wygodnie. Ale zawsze prawdziwie, autentycznie, nie rzadko z głęboką refleksją. W życzliwej przestrzeni, pełnej uwadze partnera, jakim jest coach dla Ciebie. W towarzystwie bez osądu, w którym możesz swobodnie, otwarcie i w pełnym zaufaniu pracować. Bo coach daje przestrzeń do rozwoju i przyjrzenia się swoim potrzebom, pracy nad tymi obszarami właśnie, w swoim tempie. Przy okazji daje możliwość przyjrzenia się starym, niekoniecznie wspierającym nawykom, przekonaniom i ślepym konsekwencjom sztampowego myślenia oraz wykorzystuje te zasoby, które są w danej chwili dostępne, a niekoniecznie jest się ich świadomym. Tak jest to widziane oczami tych, którzy mieli okazję tego doświadczyć przy moim wsparciu. A są to głównie osoby mające funkcje zarządczo-wykonawcze, których decyzje mają ogromny wpływ na dalszy rozwój całej firmy, oraz na rozwój ludzi w tej organizacji.

 

Kończąc… coaching to nie wykreowany przez jakiegoś „guru” lek na wszystkie bolączki świata, który głosem nawiedzonego proroka ogłasza wszem i wobec jak powinno być. Ani też wielce cyrkowa sztuka zadawania niesamowitych pytań, po których wiesz, że koło naprawdę jest okrągłe. Być może niektórzy są zdania, że coaching to coś, z czego klient przede wszystkim ma wyjść zadowolony. Broń Boże by był wkurzony na siebie, zamyślony, zdeterminowany, w trudnej refleksji. Bywa, że słyszę od człowieka – „Michał… najgorsza to ta świadomość…” co w końcowym efekcie zamienia się po procesie na komunikat mówiący o szczerej wdzięczności za to, że dotarł do miejsca, w którym jest (bywa, że dalej niż zakładał że będzie). I do poprzedniego nie chce wracać. A osiągnął to sam. Bo to jego życie. Bo to jego odpowiedzialność za decyzje i działanie. Bo do coacha przychodzisz nie po pomoc, lecz po MOC. Sprawczą. Coaching to wysiłek obu stron. To wspólna podróż dwojga ludzi. Piękna podróż. W zaufaniu, otwartości, autentyczności, w prawdzie. Podróż pozostawiająca wiele po sobie… i na długo… po której nic już nie jest takie samo…

Michał